Wpis przedstawia Metode Frankensteina za pomocą której stare wpisy ożywia Malaika Nicholas – Product Marketing Manager w Twitterze.
Spis treści:
- Dlaczego warto aktualizować stare wpisy blogowe?
- Czy każdy wpis warto aktualizować?
- Metoda Frankensteina. Krok 1: Głowa
- Metoda Frankeinsteina. Krok 2: Ręce i nogi
- Metoda Frankeisteina. Krok 3: Tułów
- Metoda Frankeisteina. Krok 4: Tchnij życie w to, co stworzyłeś!
- Podsumowanie
Dlaczego warto aktualizować stare wpisy blogowe?
Zanim przejdziemy do praktycznych wskazówek jak zabrać się za reanimację starego contentu, zatrzymajmy się na chwilę przy tym, dlaczego w ogóle warto to robić. Oto kilka argumentów.
Przyjęło się myśleć, że stare wpisy blogowe przepadają gdzieś w czeluściach internetu i dopóki nie wydobędziesz ich na światło dzienne za pomocą publikacji w social media lub płatnej reklamy, nikt nigdy ich nie ujrzy. To nie do końca prawda. Wiele tekstów zapomnianych już dawno przez swoich autorów wciąż zajmuje wysokie miejsca w wyszukiwarkach na dane frazy. Często są to teksty zawierające nieaktualną wiedzę, słabe językowo lub wprowadzające czytelnika w błąd poprzez na przykład niezgodność tytułu z treścią. Czytelnik, który na nie natrafi odniesie wrażenie, że Wasz blog firmowy nie jest warty uwagi i w przyszłości będzie go unikać. Najnowsze wpisy mogą przy tym być naprawdę wysokiej jakości – cóż jednak z tego, jeśli zniechęcony lekturą starszych czytelnik nigdy się o tym nie dowie.
Wyszukiwarki lubią świeże publikacje. Regularne aktualizowanie contentu to krok w kierunku wyższych pozycji w wynikach wyszukiwania. Pomaga też zwiększyć autorytet bloga. Co więcej, aktualizacja treści to dobra okazja do przyjrzenia się im krytycznie pod kątem SEO:
- Być może gdy powstawały nikt nie zwracał uwagi na słowa kluczowe i warto zoptymalizować je pod tym kątem?
- Co z linkowaniem wewnętrznym i zewnętrznym?
- Czy obrazki posiadają atrybuty alt, a cały tekst – meta description?
To tylko kilka pytań, których zadanie pomoże Ci poprawić pozycję w wynikach wyszukiwania.
Aktualizacja treści to dobra okazja, aby dotrzeć do zupełnie nowych grup odbiorców. Możesz zrobić to chociażby poprzez zaproszenie do współpracy kogoś z zewnątrz. Dodając do artykułu wypowiedzi ekspertów z branży nie tylko wzbogacisz treść o merytoryczne porady od szanowanych autorów, ale też z dużym prawdopodobieństwem dotrzesz również do ich odbiorców – większość specjalistów chętnie dzieli się ze swoją siecią kontaktów informacją, że w danym miejscu opublikowano ich wypowiedź.
Czy każdy wpis warto aktualizować?
Kolejne pytanie, które nasuwa się przy okazji zasiadania do korekty dawnych wpisów, brzmi: „Czy każdy z nich jest wart aktualizacji?”. To dobre pytanie. Aktualizacja wymaga przecież nakładu czasu i środków (chociażby roboczogodzin osoby, która się jej podejmie) – warto ją dobrze przemyśleć.
Odpowiedź na zadane powyżej pytanie brzmi: nie – ale z każdym wpisem warto coś zrobić.
Niejedna firma na początku swojej działalności wyszła z założenia, że „wszyscy prowadzą bloga, więc my też powinniśmy”. Pomysł ten nie jest zły sam w sobie, ale niejednokrotnie zła była jego realizacja. W wielu przedsiębiorstwach blog pełnił funkcję swoistej agory, gdzie każdy z pracowników mógł zabrać głos na dowolny, luźno związany z biznesem, temat. Pół biedy, jeśli nad tymi treściami czuwał ktoś z działu marketingu – niestety nie zawsze tak było. Dużo częściej publikowano teksty nieprzemyślane pod kątem strategii marketingowej, grup docelowych, słów kluczowych; niepoddane korekcie i redakcji, niezoptymalizowanych z myślą o wyszukiwarkach. W efekcie na archiwalnych stronach blogowych firm można znaleźć cały przekrój treści niezwiązanych z działalnością danej organizacji: od tekstów w klimatach science-fiction o tym, jak mogą wyglądać sklepy internetowe za sto lat, aż po historię tego, jak pracownik firmy składał reklamację sprzętu Apple (To przykłady z życia wzięte!). Nie trudno domyślić się, że taki content nie przysparza przedsiębiorstwu opinii eksperta w swojej dziedzinie – wspominałam już o pierwszym wrażeniu, które można zrobić tylko raz.
Ważne jest, aby przyjrzeć się wszystkim archiwalnym wpisom i przemyśleć, co można z nimi zrobić, żeby spełniały założenia strategii contentowej marki (a przynajmniej nie przeszkadzały w jej realizacji).
Na początek poszukaj nisko wiszących owoców – tekstów, które już w obecnej formie generują dużo ruchu i po poprawkach ruch ten będzie mógł przekształcić się w konwersje.
Przyjrzyj się też wpisom, które plasują się wysoko w pozycjach wyszukiwania. One zdecydowanie wymagają optymalizacji – szkoda byłoby zaprzepaścić możliwości, które już teraz przynoszą.
Szczególną uwagę poświęć tekstom typu evergreen – artykułom, poruszającym tematy kluczowe dla Twojej marki, zawsze aktualne i przyciągające uwagę czytelników. Przykładowo, jeśli Twoja firma specjalizuje się w rebrandingu, takim artykułem może być „Kiedy warto wykonać rebranding?”.
Na koniec przyjrzyj się temu, co zostało. Na pewno natrafisz na teksty, które po prostu nie rokują – aby sprostać założeniom strategii content marketingowej musiałyby zostać przerobione w ponad połowie lub wręcz napisane od zera. Zastanów się, jakie artykuły mogłyby je zastąpić i zadbaj o odpowiednie przekierowania.
Metoda Frankensteina. Krok 1: Głowa
Wróćmy do wspomnianej przeze mnie na wstępie metody Frankensteina. Zacznijmy od głowy – tak autor tej metody określa pierwszy krok w aktualizacji contentu, czyli optymalizację SEO.
Zaktualizuj datę publikacji - wyszukiwarki preferują świeży content. Mając do wyboru dwa równie dobre teksty pasujące do danej frazy, na pierwszym miejscu wyników wyszukiwania umieszczą ten nowszy. Jest to niegłupie – nowsze treści z dużo większym prawdopodobieństwem będą zawierać aktualne informacje. Wniosek? Aktualizując wpis zmień datę publikacji, aby poinformować wyszukiwarki, że pod danym linkiem kryje się świeży, aktualny content. Warto przy tym pozostawić informację o pierwotnej dacie publikacji.
Zaktualizuj tytuł i meta description - kolejnym sposobem na powiadomienie wyszukiwarek, że wpis został zaktualizowany, jest zmiana tytułu i meta description. Nie mam tu na myśli rewolucji typu zupełnie nowy tytuł, a raczej dodanie do niego dopisku, świadczącego o aktualizacji
Zaktualizuj URL wpisu - zwłaszcza, jeśli zawiera on starą datę! Nie zapomnij przy tym o utworzeniu przekierowania poprzedniego adresu na nowy.
Przyjrzyj się atrybutom ALT - atrybut alt to inaczej alternatywny opis obrazka, czyli tekst pomagający wyszukiwarce zrozumieć co znajduje się na grafice umieszczonej na danej stronie. W przypadku wielu dawnych wpisów blogowych zapewne okaże się, że obrazki, które zawierają, nie zostały opisane w ten sposób – z powodu niewiedzy lub braku czasu autora. Twoim zadaniem jest to nadrobić. Dobrze, żeby atrybuty alt zawierały słowa kluczowe, na które planujesz pozycjonować dany wpis.
Metoda Frankeinsteina. Krok 2: Ręce i nogi
Czas, aby dawny content zyskał… ręce i nogi – czyli wszystko to, co zwiększa zaangażowanie czytelników oraz poprawia ich odbiór wpisu. Poniżej znajdziesz kilka taktyk marketingowych, które możesz zastosować na tym etapie.
Dodaj możliwość udostępniania - jeżeli wcześniej Twoje wpisy blogowe nie były opatrzone przyciskami typu „Udostępnij” – czas nadrobić zaległości. Przy okazji to dobry moment, aby przyjrzeć się jaka grafika pojawia się automatycznie podczas publikacji – i być może wymienienie jej na bardziej angażującą wersję.
Ciekawą podpowiedzią od autora Metody Frankeinsteina jest to, aby umożliwoć czytelnikom udostępnianie nie tylko całego tekstu, ale również jego najciekawszych fragmentów: cytatów, kluczowych wypowiedzi, infografik.
Poddaj moderacji stare komentarze - jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś – usuń komentarze zawierające spam i te nieadekwatne do treści artykułu. Dobrym pomysłem jest też poprosić kogoś o skomentowanie odświeżonego wpisu: to kolejny znak dla wyszukiwarki, że Twoja treść odżyła i w nowej formie przyciąga uwagę czytelników – a więc, że warto pokazać ją większej ilości osób.
Metoda Frankeisteina. Krok 3: Tułów
Czas na największą rewolucję. Na tym etapie zajmiemy się samym sednem artykułu – jego treścią. Poddamy optymalizacji tekst i oprawę graficzną, dorzucimy ciekawe dane i inne treści, dzięki którym całość znacząco zyska na jakości. Zaczynajmy!
Zmień grafiki na nowsze - znana jest Ci reguła mówiąca, że użytkownicy skrolują treści zamiast czytać je od deski do deski? To właśnie ona powoduje, że ci, którzy widzieli już Twój wpis nie klikną w jego odświeżoną wersję lub, jeśli to zrobią, szybko opuszczą stronę. Po prostu widząc znajomą grafikę są przekonani, że ilustruje ona tekst, który już czytali. Rozwiązanie jest bardzo proste: odświeżając stare treści blogowe nie poprzestawaj na samym tekście – zadbaj też o nową oprawę graficzną.
Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z naszymi artykułami. Nie przegap najciekawszych tekstów.
Administratorem udostępnionych przez Ciebie danych osobowych jest Ideo Force Sp. z o.o. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak ich niepodanie uniemożliwi świadczenie usług na Twoją rzecz. Dowiedz się więcej o zasadach przetwarzania Twoich danych osobowych oraz przysługujących Ci uprawnieniach w Polityce prywatności.
Wzbogać tekst o najnowsze dane - to pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy mowa o aktualizacji artykułu. Z pewnością od czasu publikacji niejedno się wydarzyło. Być może przeprowadzono badania, które rzuciły nowe światło na poruszone w publikacji zagadnienia. A może miała miejsce sytuacja ciekawie ilustrująca dany temat?
Stary artykuł uzupełnij o:
- dane z najnowszych raportów,
- przykłady z życia wzięte,
- dobre praktyki, które pojawiły się od jego ukazania.
Poproś o wypowiedź eksperta - to podejście poza wzbogaceniem tekstu o kolejne merytoryczne treści niesie ze sobą jeszcze jedną zaletę – możliwość dotarcia do zupełnie nowego grona odbiorców. Jak wspominałam, ludzie lubią chwalić się faktem, że inni liczą się z ich opinią – bardzo możliwe, że ekspert, którego poprosisz o wypowiedź podzieli się linkiem do Twojego artykułu ze swoją siecią kontaktów. Ale to nie jedyna grupa, do której możesz dotrzeć!
Również wśród Twoich zasięgów znajdują się ludzie, którzy normalnie nie kliknęliby w link prowadzący do artykułu, ale zrobią to, gdy sygnuje go twarz szanowanego przez nich eksperta. Możesz poprosić swojego specjalistę o zgodę na umieszczenie jego cytatu wraz ze zdjęciem na grafice promującej artykuł lub po prostu oznaczyć go w poście – w drugim przypadku pamiętaj, aby zrobić to na początku tekstu, przed znacznikiem „Czytaj więcej”.
Dodaj linkowanie wewnętrzne do nowszych wpisów - to nie tylko pomoże Ci zatrzymać użytkownika na stronie na dłużej i zyskać przychylność wyszukiwarek, ale też pokaże, że Twój content jest aktualny, skoro wiąże się z nowszymi publikacjami. Pamiętaj, żeby każdy link otwierał się w nowej karcie, dzięki czemu użytkownik nie straci z oczu pierwotnego wpisu.
Przekształć dawny wpis na zupełnie inny format - to najbardziej radykalna metoda, ma jednak swoje zalety. Zamiast tylko aktualizować wpis w ramach bloga, możesz pójść o krok dalej i stworzyć z niego materiał pdf, infografikę lub prezentację. Czasem coś, co w poprzedniej formie nie przyciagało uwagi odbiorców, w nowej podbije ich serca.
Bonus: materiały do pobrania mogą wzbogacić Twoją bazę kontaktów. Wystarczy, że połączysz je z odpowiednim formularzem, na przykład zapisu do newslettera.
Dodaj notkę od autora - warto poinformować odbiorców, że czytają odświeżoną wersję danego artykułu. Pomoże w tym krótka notka od autora umieszczona na początku wpisu. Możesz dać w niej znać dlaczego zdecydowałeś się na odświeżenie artykułu oraz co nowego się w nim pojawiło.
Przykładowa notka od autora:
Aktualizacja 2021: Właśnie czytasz wzbogaconą wersję poradnika o odświeżaniu starych wpisów blogowych. Od czasu, gdy napisaliśmy jego pierwszą wersję wiele się zmieniło. Od zawsze przyświeca nam myśl, aby serwować naszym Czytelnikom najbardziej aktualne dane. Dlatego zaktualizowaliśmy ten wpis o 25 dobrych praktyk w dziedzinie odświeżania dawnych wpisów na blogach firmowych. Przyjemnej lektury!
Metoda Frankeisteina. Krok 4: Tchnij życie w to, co stworzyłeś!
Tak, jak doktor Frankeinstein nie poprzestał na fizycznym stworzeniu potwora, ale postanowił tchnąć w niego życie, tak i Ty nie poprzestawaj na zaktualizowaniu dawnego contentu – poinformuj też świat, że to zrobiłeś!
Czytelnicy sami nie dowiedzą się, że wzbogaciłeś dawne artykuły o nowe, warte uwagi, treści. Musisz dać im o tym znać. Oto kilka pomysłów jak to zrobić:
- poinformuj odbiorców newslettera,
- wrzuć posty ze zaktualizowanym wpisem w social media,
- postaw na płatne reklamy,
- opublikuj nowe treści wraz z informacją o ich aktualizacji w grupach na Facebooku i LinkedInie, gdzie ich poprzednie wersje zostały ciepło przyjęte.
Masz opory przed serwowaniem czytelnikom dwa razy tego samego? Pamiętaj, że w social media posty nigdy nie docierają do 100% odbiorców. Część osób, która nie widziała tekstu poprzednim razem, natrafi na niego teraz.
Poszukaj też nowych miejsc do promocji. Przykładowo, jeśli promujesz swoje treści w grupach na Facebooku zanim wrzucisz tam aktualizację zainwestuj czas w poszukiwania zupełnie nowych grup z zupełnie nowymi odbiorcami, którzy jeszcze nie widzieli Twoich treści.
Kolejna kwestia: inwestuj w swój content. Niestety, świetne wyniki organiczne nie są obecnie łatwe do osiągnięcia. Nawet najbardziej merytorycznym wpisom ciężko jest zebrać wystarczająco dużo odbiorców, aby potem ci polecali je dalej, tworząc efekt kuli śnieżnej. Tymczasem, często wystarczy tylko lekko… popchnąć kulę. Na przykład płatną promocją.
Zastanów się też nad ZUPEŁNIE nowymi miejscami do promocji. Być może tekst jest tak dobry, że warto pójść z nim o krok dalej i chociażby postarać się o publikację w magazynie branżowym? Ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia.
Podsumowanie
Wszyscy znamy opowieść o doktorze Frankensteinie – i wiemy, że nie skończyła się ona dobrze. Co łączy ją z ożywianiem dawnych wpisów blogowych? To, że efekty tych działań mogą być równie nieprzewidywalne – z tą różnicą, że tym razem w pozytywnym sensie. Dopóki nie przetestujesz metod z powyższego artykułu na własnej skórze (blogu) nie dowiesz się jak wiele ruchu, nowych użytkowników, konwersji i tak dalej, mogą Ci one przynieść.
To jak? Może już czas tchnąć nowe życie w stare treści?